UZDRAWJASIE MYŚLE powiekitwoje
K人ROLE  
  Strona startowa
  OKULTYZM
  tam i tu ?
  Eugenika !???
  MANA
  RAYANADENE
  STRZYGA*Z3GA
  => hebraistyk
  Hundun
kopiuj MIŁOIŚĆ powiekitwoje@o2.pl ;) POZDRAWJASIE pozdrawjam wybawjam omawjam rozmawjam 人人人
Dzisiaj stronę odwiedziło już 23 67 5 odwiedzającyW JA RA
STRZYGA*Z3GA
                BREDNIE LUDOWE                                               „Etnografia Polska", t. XLVII: 2003, z. 1-2 PL ISSN 0071-1861 

JAROSŁAW KOLCZYŃSKI Warszawa 

                               JESZCZE RAZ O UPIORZE (WAMPIRZE) I STRZYGONI (STRZYDzE

Upiór (wampir) i strzygoń (strzyga) jeszcze w XIX wieku były jednymi z najaktywniejszych demonów w świecie archaicznej wyobraźni „ludu wiejskiego" na naszych ziemiach. Stąd są zupełnie nieźle opisane w starszej - a więc źródłowo najcenniejszej - literaturze etnograficznej. Kilkakrotnie też próbowano w naszej etnologii nakreślić syntetyczny obraz tych dwu upodabniających się do siebie postaci (Gołębiowski 1830, s. 155-157; Berwiński 1862, t. 2, s. 1-50; Wasylewski 1907, s. 291-298; Bruckner [1925] 1985, s. 279-284; Biegeleiesen 1930, s. 113-131; Moszyński [1934] 1967, s. 654-660; Baranowski 1981, s. 50-64; Gieysztor 1982, s. 222-224; Pełka 1987, s. 163-172; Kozioł 1989, s. 85-92; Urbańczyk 1991, s. 50-51, 58-59; Robotycki 1992, s. 144-150). A jednak, wydaje mi się, że upiór/strzygoń jest wciąż demonem słabo zinterpretowanym. W niniejszym tekście jeszcze raz zestawiam różne wiadomości o tym wyobrażeniu demonologicznym z terenów interesujących polskie ludoznawstwo przed II wojną światową, zatem również z Białorusi i Ukrainy Nie mam wszakże ambicji zinwentaryzowania wszystkich wariantów wierzeniowych. Moim zamierzeniem jest tylko ponowne przejrzenie źródeł i zarysowanie kilku wynikających z tego uwag, mam nadzieję nieco głębiej sięgających do wnętrza świata archaicznej wyobraźni

                                  Kto po śmierci stawał się lub mógł stać się upiorem?

• Ludzie w ogóle nie pogrzebani (Pełka 1987, s. 168).

• Ludzie pogrzebani z rytualnymi uchybieniami. W upiora mógł zamienić się zmarły, któremu do grobu nie dano potrzebnych w podróży na „tamten" świat przedmiotów, np. szkaplerza, różańca czy czapki, albo dano mu przedmioty utrudniające tę wędrówkę, np. buty (wtedy błąka się jako upiór dopóki ich nie zedrze) (Fischer 1921, s. 90-111, 166-170)
1.

1. Na naszych terenach spotykają się w ludowych zwyczajach pogrzebowych dwie odmienne tradycje: na zachodzie i w środku kraju zmarłych chowano w butach, a im bardziej na wschód - w płóciennych skarpetach lub boso. Według starych mitów, zapisanych na niemieckiej wsi, zmarły potrzebuje butów, by wdrapać się w zaświatach na stromą górę lub przejść przez most na granicznej, podziemnej rzece. Natomiast na wsi białoruskiej słyszano, że zmarłego grzebie się boso, aby zniechęcić go do chodzenia po śmierci (Fischer 1921, s. 110-111). Odwrotność znaczeń symbolicznych jest czymś naturalnym w tradycjach ludowych i sygnalizuje, iż dotykamy jakiegoś głębiej zakorzenionego w czasie, istotnego motywu wierzeniowego

Ludzie, którzy w chwili śmierci byli niekompletni fizycznie - nie mieli przy sobie woreczka ze swoimi obciętymi paznokciami, które zbierali całe życie czy też nie ukryli (np. w spróchniałym drzewie) swoich wypadłych zębów (Cercha 1900, s. 134; Fischer 1921, s. 179-183)2.

• Upiorem mógł stać się człowiek zmarły nagle, czyli według archaicznych pojęć umierający nierytualnie - samobójca, zabity, ginący w nieszczęśliwym wypadku (Kolberg 1891, s. 141; Pietkiewicz 1931, s. 44; Zborowski 1932, s. 86; Baranowski 1965, s. 83).

• Nieochrzczone niemowlęta (Fischer 1921, s. 364), a zatem istoty rytualnie w ogóle jeszcze nie przyjęte do wspólnoty żywych!

• Zmarła w połogu kobieta (Fischer 1921, s. 364-366).

• Nieomal ze stuprocentową pewnością upiorem stawał się zmarły czarownik lub czarownica (Kolberg 1971, s. 432; Pietkiewicz 1931, s. 44; Pełka 1987, s. 168).

• Upiorami zawsze stać się mogli ludzie z różnych powodów podejrzewani o pokrewieństwo z demonami, np. ludzie rodzący się z zębami (Kolberg 1967, s. 480), z „dużymi" zębami, z ogonem (wężowym - Kolberg 1888, s. 111, 113), w czepku (Hilferding 1965, s. 379, 410), o nierównym oddechu (Baranowski 1981, s. 57); ludzie fizycznie inni, zwłaszcza kalecy (garbaci, kulawi); ludzie których otaczała jakaś aura tajemniczości i lęku (np. bardzo starzy, bo niby dlaczego tak długo żyli?) lub aura niechęci i lęku (np. ludzie posępni, złośliwi) (Baranowski 1981, s. 57); wreszcie wszyscy „obcy" dla lokalnej społeczności (np. staroobrzędowcy dla prawosławnych, luteranie dla katolików itp.) (Kolberg 1970, s. 385; Pietkiewicz 1931, s. 48). Słowem upiorem mógł stać się każdy „inny".

• Przemiana w upiora groziła po śmierci ludziom łamiącym różne zakazy, przede wszystkim mordercom, lecz także np. nieuczciwym geometrom - ich nierozłożone ciała ziemia miała wyrzucać na wierzch (Kolberg 1891, s. 251; Fischer 1921, s. 367; Pietkiewicz 1931, s. 44)


2 To jest akurat motyw dość rzadki, ale też niezwykle archaiczny. Rytualny warunek fizycznej całkowitości człowieka w chwili, gdy ma rozpocząć wędrowanie w zaświaty najwyraźniej odbija się w zwyczajach dotyczących obciętych paznokci. W różnych miejscach środkowo-wschodniej Europy, jeszcze w XIX wieku, chłopi nie wyrzucali obciętych paznokci tylko zbierali je w woreczku, który nosili przy sobie, schowany za pazuchą. Taki woreczek ze zbieranymi całe życie paznokciami wkładano potem zmarłemu do trumny. Zamiast zbierać paznokcie można było spalić je zaraz po obcięciu - ogień wszak błyskawicznie przenosi cokolwiek z „tego" do „tamtego" świata (ale znany był też zakaz palenia paznokci i włosów). Paznokcie miały być potrzebne zmarłemu do wspięcia się na „wielką" albo „szklaną" górę, czyli do wdrapania się na szczyt góry kosmicznej (Fischer 1921, s. 179-183). Ale nie jest to jeszcze całe wyjaśnienie. Szczęśliwie ocalały okruchy starych mitów, adaptowanych do chrześcijańskich wyobrażeń o raju i grzechu pierworodnym, wedle których pierwsi ludzie (Adam i Ewa) mieli sierść i kopyta lub rogową skórę. Wygnanie z raju i utrata nieśmiertelności równała się utracie ich zwierzęcego wyglądu i tym samym całkowitemu „uczłowieczeniu" (Tomicki 1976, s. 67). Troska o zachowanie paznokci, aż do chwili śmierci i rozpoczęcia wędrowania w zaświaty, wynikałaby więc z lęku przed utratą tej pierwotnej całkowitości w zaświatach. „A gdzie twoje paznokcie za tyle lat?" lub wręcz „gdzie twoja rogowa skóra?" zapyta Bóg zmarłego w zaświatach. Ci, którzy nie zachowali ostrożności i zgubili swoje obcięte paznokcie musieli po śmierci je odnaleźć (Fischer 1921, s. 182

• Niechybnie upiorami stawali się ludzie narodzeni w wyniku złamania niektórych zakazów, np. poczęci w czasie miesiączki matki czy też poczęci w dniach św. Anny, Zwiastowania Panny Marii i Podwyższenia Krzyża Św. (oba przykłady z zachodniej Ukrainy) (Kolberg 1973, s. 34; 1971, s. 429).

• Upiorem musiał zostać po śmierci człowiek, który za życia poddał się czarom zabezpieczającym przed ranami - jego zwłoki nie rozkładały się wtedy po śmierci (Fischer 1921, s. 368).

• Upiorem stawał się trup, którego przekroczył, przeskoczył człowiek lub zwierzę bądź przefrunął nad nim ptak (Moszyński 1928, s. 167; Baranowski 1981, s. 57).

• Żyjący człowiek przeobrażał się w upiora, gdy wiatr na stepie owiał mu stopy (Wschodnia Ukraina) (Kolberg 1888, s. 211; Efimenko 1992, s. 499)3.

• Jako upiór rodziło się dziecko, gdy jego matka połknęła kawałek rozżarzonego węgla (iskry), która wpadła do garnka w Swyty weczir (Pokucie) (Kolberg 1888, s. 111). Naturalnie, z wyliczonych przed chwilą powodów nie wszyscy zmarli stawali się akurat upiorami, niektórzy równie dobrze mogli przeobrazić się w inne demony. Niemowlęta mogły również stać się porońcami, samobójcy latawcami, ludzie szukający po śmierci swoich paznokci błędnymi ognikami... Możliwości jest wiele, rytualne „braki" lub „odmienności" zmarłego są bowiem przyczyną numer jeden powstawania wszelakich demonów z ludzi zmarłych. Natomiast nieubłaganie właśnie w upiora zamieniali się po śmierci ludzie, którzy mieli kontakt z tym demonem:

• Zabici lub tylko ugryzieni przez upiora (Kolberg 1970, s. 385). • Narodzeni w wyniku stosunku upiora z żywą kobietą (Kolberg 1971, s. 429),

• Dzieci karmione przez zmarła matkę-upiora (Mleczko 1902, s. 56). A także ci, którzy zdradzali do niego jakieś podobieństwo:

• Ludzie o dużych głowach (Mleczko 1902, s. 56), o gęstych zrośniętych brwiach (Baranowski 1981, s. 57), odwróconych źrenicach (Bazińska 1967, s. 109), ludzie bardzo bladzi lub przeciwnie dziwnie rumiani (Pol 1966, s. 124), ludzie o dwóch rzędach zębów (Kolberg 1888, s. 148), silnie owłosieni (Pełka 1987, s. 168). Sumując te informacje wydaje się, że różne wyobrażenia o powstawaniu upiorów można sprowadzić do dwu praprzyczyn: 1) zaniechania lub błędów w rytuałach i złamania zakazów rytualnych; 2) innego statusu rytualnego zmarłego człowieka, który już za życia był uważany za istotę demoniczną. Niektóre z wyliczonych powodów, z których zmarły nie rozpoczynał swojego wędrowania w zaświaty i stawał się upiorem, były wymieniane dość rzadko (np. kompletność zwłok) lub tylko lokalnie (np. zamiana w upiora człowieka, gdy wiatr owiał mu stopy). Takie motywy mogą jednak stanowić cenny trop w poszukiwaniach pierwotnych kształtów wyobrażenia upiora. Próbując uporządkować


3. W wirze powietrznym wędrowały różne demony, które atakowały ludzi, jak odgadujemy, wnikając w ich ciało, zob. np. Moszyński 1967, s. 473-474

przyczyny powstawania upiorów według ich popularności na pierwszym miejscu trzeba umieścić czarowników i czarownice oraz ludzi zdradzających cechy demoniczne, następnie ludzi zmarłych nagle i dopiero potem wszelkie inne warianty. Co do strzygonia/strzygi wyobrażenia o jego pochodzeniu były bardziej skrystalizowane. Powszechnie utrzymywano, że istnieją ludzie o dwóch duszach, jednej takiej, jaką mają wszyscy inni ludzie - duszy od Boga i drugiej, złowrogiej - duszy od diabła (Kolberg 1967, s. 270; Chmielowski 1987, s. 28). W chwili śmierci takiego człowieka ta pierwsza dusza opuszcza jego ciało i wędruje w zaświaty, zaś druga pozostaje i zmarły może wciąż egzystować w „tym" świecie (Federowski 1889, s. 302-303; Baranowski 1965, s. 82). Ale znany był też inny wariant: obie dusze porzucają dotychczasowe ciało, jedna wędruje w zaświaty, a druga szuka sobie nowego ciała, wchodzi w innego, żywego człowieka (Kosiński 1904, s. 9). W różnych stronach dało się też słyszeć, że są ludzie o dwóch sercach (Baranowski 1965, s. 82) - jedno serce umierało wtedy razem z człowiekiem, zaś drugie wciąż biło i podtrzymywało istnienie jego ciała, które się nie rozkładało, a zmarły mógł wychodzić z grobu. Takiego demonicznego człowieka rozpoznawano zwykle już za życia: rodził się z zębami (Federowski 1889, s. 304) bądź podwójnymi rzędami zębów (Wójcicki 1974, s. 284), lub też dopiero potem wyrastały mu podwójne rzędy zębów (Kolberg 1874, s. 67; Matyáš 1893, s. 105), miał na ciele sine znaki, zwłaszcza na plecach (Kolberg 1874, s. 67; 1967, s. 480) i często w kształcie nożyc (Świętek 1893, s. 500; Lehr 1984, s. 231; Simonides 1989, s. 273), nie rosły mu włosy pod pachami i w kroczu (np. Kolberg 1874, s. 65; Świętek 1893, s. 500; Kosiński 1904, s. 9), nie miał brwi (Kosiński 1904, s. 9). Żyjący człowiek-strzygoń chętnie rozmawiał ze sobą (Kosiński 1904, s. 9) - to rozmawiały ze sobą dwie jego dusze; natomiast po śmierci jeden bok trupa był ciepły (Kolberg 1874, s. 65; 1888, s. 212) - wszak nadal żyłajego druga, demoniczna dusza. Powszechnie wyjaśniano powstawanie strzygoni zaniechaniem obrzędu bierzmowania (Kolberg 1874, s. 64; Lehr 1982, s. 134). Kiedyś takich demonicznych ludzi miało być znacznie więcej, gdyż - jak wyjaśniali chłopi - religijność była mniejsza i ludzie lekceważyli ten obrzęd (Świątek 1893, s. 493; Flizak 1952, s. 47). Zatem znów istotną rolę gra niewykonanie rytuału - w wyniku tego zaniedbania są ludzie nie wprowadzeni ostatecznie do wspólnoty żywych! Archaizm tej symboliki jest oczywisty i chrześcijańskie wyjaśnienie najpewniej wyparło wspomnienie jakiegoś starożytnego rytuału inicjacyjnego. Wyobrażenia o upiorach i strzygoniach w tradycjach ludowych znacząco upodobniły się do siebie, wzajem użyczając sobie cech, a wreszcie także myliły. W rozległym obszarze wschodniego Podkarpacia utrzymywano, że upiorami są ludzie o dwu duszach czy dwu sercach (Kolberg 1888, s. 206; 1973, s. 31; 1979 s. 1260). Na Śląsku w strzygonia zamieniali się także samobójcy i ludzie bardzo skąpi (Simonides 1989, s. 273), a środkowej Polsce dzieci zmarłe przed chrztem (Wójcicki 1974, s. 284). Takich przykładów można wyliczyć dużo więcej. Wymienność cech kojarzonych z tymi demonami najlepiej świadczy o ich bliskoznaczności w wierzeniach chłopów

Po przedstawieniu zagadnienia pochodzenia obu demonów, odtąd traktuję je łącznie - jako jedno wyobrażenie. Upiór/strzygoń to zmarły, którego ciało po śmierci nie uległo głębszemu rozkładowi. Wygląda tak jak trup przed pochowaniem w grobie lub jak kilkudniowe, często już spuchnięte, zwłoki (Kolberg 1888, s. 211; 1971, s. 430; Baranowski 1965, s. 83). U ludzi zmarłych gwałtownie widoczne są wszelkie rany: człowiek zabity broczył krwią, człowiek powieszony miał sina pręgę na szyi itp. Zmarłemu takiemu nie tężeją członki, jego ręce i nogi są więc równie giętkie jak u żywego człowieka (Kolberg 1970, s. 386; Bazińska 1967, s. 109). Wciąż rosną mu włosy i paznokcie (Kolberg 1970, s. 386). Ma czerwoną twarz i kark („rumiany jak upiór") (Pol 1966, s. 124; Kolberg 1882, s. 35) - to krew ofiar, której się opił zmienia mu karnację. Charakterystycznym szczegółem były jego długie i czerwone, również zabarwione od krwi, paznokcie (Kolberg 1874, s. 65, 67; Świętek 1893, s. 500). Krew upiora/strzygonia była płynna i krążyło jej w jego ciele wyjątkowo dużo (Kolberg 1970, s. 386; 1882, s. 34). Gdy przebijano ciało demona lub odrąbywano mu głowę krew tryskała „jak ze szpunta" (Podberski 1880, s. 15). Według innych jednak wersji, krew jego była zastygła i skrzepła (Kolberg 1979, s. 1261) oraz „zimna jak lód" (Kolberg 1874, s. 67). Występowała też opinia, że nie jest on czerwony, a przeraźliwie blady (Kolberg 1874, s. 63; Mátyás 1893, s. 105). Strzygonia rozpoznawano natychmiast po sinych plamach na plecach i karku oraz sinym piętnie w kształcie nożyc na plecach (Kolberg 1874, s. 67; Świętek 1893, s. 500). Ale w różnych miejscach widziano również upiory/strzygonie jako istoty o czarnych plecach (Baranowski 1981, s. 58) lub w ogóle bez pleców (Podberski 1880, s. 13). Znany jest też wariant bezplecego upiora, w którego wnętrzu można było ujrzeć piłę zamiast kręgosłupa (Moszyński 1967, s. 615). Leżący w grobie upiór/strzygoń miał otwarte oczy i zwykle nie pomagało nawet położenie mu na powiekach monet; on i tak otwierał oczy i „patrzył nimi jak za życia" (Kolberg 1884, s. 95; 1970, s. 386). Często utrzymywano, że ma „odwrócone źrenice" tzn., że obraz w oku odbija się mu na odwrót (Bazińska 1967, s. 109). Poza tym jego oczy świeciły intensywnie, „błyszczały jak żar" (Kosiński 1904, s. 9). Lecz znana była również wersja przeciwna - miał oczy „zamknięte jak trup" (Kolberg 1874, s. 65). Mógł mieć też lekko rozchylone usta, jakby chciał coś powiedzieć (Kolberg 1874, s. 67) oraz czasem zgrzytały mu zęby (Kolberg 1888, s. 211). Wychodzący z grobu demon był znacznie większy i silniejszy od przeciętnego człowieka (Kolberg 1884, s. 95; 1967, s. 480). W bliższym kontakcie rozpoznawano go po trupim odorze, którym cuchnęło mu z ust i zapachu ziemi (Świętek 1893, s. 494; Mleczko 1902, s. 56). Zapisano wreszcie warianty wierzeń, według których charakteryzował go inny sposób chodzenia: do tyłu „jak rak" (Kosiński 1904, s. 9) lub „wielkimi krokami" (Kolberg 1888a, s. 156). Zarówno ze strzygoniem/strzygą, jak z upiorem łączono dość często zdolność do latania, np. fruwały śląskie strzygi (Simonides 1989, s. 674) i „zębata" strzyga na Białorusi (Federowski 1889, s. 304), latał upiór w środkowej Polsce (Kolberg 1888a, s. 156) i upiór (obojasnyk) na Ukrainie (Podberski 1880, s. 13). Ten ostatni jest ciekawą postacią: nie miał pleców, co ukrywał i czego się   wstydził, dlatego też czasem chodził „tyłem" (Podberski 1880, s. 12-13). Powszechnie natomiast oba te demony mogły zamieniać się w ptaki (np. nietoperza, kanię), a także płazy i gady oraz inne zwierzęta (np. psa, kota, świnię) (Kolberg 1888, s. 207; Gustawicz 1902, s. 270-271; Pietkiewicz 1931, s. 45). Wreszcie upiory/strzygonie mogły stawać się niewidzialne (Podberski 1880, s. 674; Kolberg 1973, s. 35). Wtedy na ich obecność wskazywały inne zjawiska: np. człowiek czuł ich „zimny, trupi pocałunek" (Baranowski 1965, s. 84), po obudzeniu odkrywał na swoim ciele ślady ugryzień (Lehr 1985, s. 99) czy też czuł wokół siebie „zapach ziemi" (Baranowski 1981, s. 58). Ale utrzymywano również, że upiór/strzygoń nie różnił się wyraźnie od żywych ludzi i trudno go było rozpoznać (Chmielowski 1987, s. 29; Efimenko 1992, s. 499). Odrębnie wypada przedstawić upiora - dziecko i strzygonia - dziecko. Dziecko poczęte ze stosunku upiora z żywą kobietą rodziło się „bez kości" i z tego powodu nigdy nie mogło chodzić (Efimenko 1992, s. 499-500; Kolberg 1888, s. 211; 1971, s. 211). Było cherlawe, wycieńczone, blade lub przeciwnie dziwnie sine, miało też długie i cienkie ręce, za to dużą głowę (Świętek 1893, s. 495). Zwykle żyło niedługo, mogło umrzeć nawet w 7 roku, gdy zaś żyło nieco dłużej, np. do 21 roku, to nie rosło jak rówieśnicy, było wciąż wielkości dziecka. Takie dziecko właściwie nie umierało, a tylko nagle znikało - stawało się niewidzialne lub pojawiało w innym miejscu (Kolberg 1884, s. 97; Efimenko 1992, s. 500). To kalekie, „upioryczne" dziecko nie było raczej niebezpieczne dla ludzi, natomiast miało przerażający dar wieszczenia (Efimenko 1992, s. 499-500). Warto przypomnieć, że tu i ówdzie (np. w Wielkopolsce, na Pomorzu) upiór był także nazywany wieszczym (Kolberg 1882, s. 33; Hilferding 1965, s. 378). Czasem dziecko o takich cechach było uznawane za „odmieńca" (odminę, obmenica, seduna) podstawionego przez upiory/strzygi na miejsce wykradzionego dziecka ludzkiego (Gołębiowski 1830, s. 155-156; Kolberg 1888, s. 113; Efimenko 1992, s. 499). Natrafiamy także na rytualne powody urodzenia upiora przez kobietę. Jako upiór rodziło się dziecko poczęte w czasie miesiączki matki. Miało ono wtedy dwa serca („sprawiedliwe" od człowieka i „niesprawiedliwe" od diabła). Jego demoniczne pochodzenie zdradzały „dwa zakrętki włosów", „dwa wicherki" na głowie lub „dwa czubki głowy", a także brak włosów pod pachami i w kroczu. Na twarzy było czerwone i patrzyło zezem. Dziecko takie nie jadło wcale mięsa, a tylko chleb i mleko. Do 24 roku życia w ogóle nic nie mówiło, bo mogłoby wyjawić, że jest upiorem, a wtedy inne upiory by je otruły (Kolberg 1973, s. 35). Wreszcie w upiora zamieniało się dziecko karmione piersią przez zmarłą matkę-upiora. Rozpoznawano je po dużej głowie i „czuć je było ziemią" (Mleczko 1902, s. 56). Spokrewnione z wyobrażeniem upiorycznego dziecka jest wyobrażenia dziecka-strzygi. To znów miało być dziecko, które narodziło się z zębami lub nawet z podwójnymi rzędami zębów, nie żyło dłużej niż kilka dni, a po śmierci wyrastały mu sowie skrzydła lub przeobrażało się w puchacza. Demon ów piskiem zapowiadał śmierć spotkanym ludziom (Wójcicki 1974, s. 284-285). Upiór/strzygoń jawił się chłopom jako jeden z najokrutniej szych demonów ze wszystkich im znanych. Napadał zarówno na ludzi, jak zwierzęta i zwykle  zabijał swoją ofiarę (Kolberg 1888a, s. 148; Bazińska 1967, s. 109). Skutki jego przebywania w okolicy często porównywano z zarazą. Upiór/strzygoń mógł atakować kilkakrotnie jednego dnia i dzień pod dniu, zaś ludzie których zabił sami stawali się po śmierci demonami i rozszerzali krąg śmiertelnego zagrożenia (Kolberg 1970, s. 385). Poza tym chętnie oskarżano upiora/strzygonia o wywoływanie epidemii najgroźniejszych chorób, błyskawicznie zabijających nawet całe wsie (Podberski 1880, s. 26; Gustawicz 1902, s. 270), np. na Zachodniej Ukrainie widziano w upiorach podstawowe źródło zarazy (Kolberg 1888, s. 208), na Śląsku uchodziły za personifikację epidemii (Simonides 1984, s. 71). Upiory/ strzygonie miały również sprowadzać różnorakie klęski elementarne: deszcze, powodzie, gradobicia, wichury, ostre zimy, nieurodzaj ziemi (Pietkiewicz 1931, s. 45; Zborowski 1932, s. 85-86; Chmielowski 1987, s. 30). Dwa mordercze zachowania były najpowszechniej z nim kojarzone: miał gryźć czy nawet w całości pożerać swe ofiary (Kolberg 1966a, s. 507; 1967, s. 270) lub dusić je i wysysać z nich krew (Kolberg 1966, s. 507; 1973, s. 35). Mogło się tak zdarzyć, że upiór/strzygoń z jakichś powodów nie wydostał się z grobu, wtedy sam siebie zjadał i wypijał własną krew. Po odkopaniu jego grobu znajdowano wykręconego trupa, z wygryzionymi kawałkami ciała i okrwawionymi palcami (Toeppen 1892, s. 796). To jest kluczowa informacja, ujawnia bowiem, że człowiekiem zamieniającym się po śmierci w upiora/strzygonia władały w istocie dwa straszliwe instynkty: nigdy nie zaspokojonego głodu ludzkiego mięsa i pragnienia ludzkiej krwi, zwierzęta atakował jednak w drugiej kolejności. Doskonałym przykładem nie wyczerpującego się głodu tego demona jest choćby wędrowny bajkowy wątek królewny-strzygi (T. 307), która codziennie pożerała strażników pilnujących jej grobu (Krzyżanowski 1963, t. I, s. 90-91; zob. np. Ciszewski 1894, s. 175-176). Natomiast najdobitniejszym dla mnie przykładem jego żądzy krwi jest motyw baby-strzygi, która codziennie opijała się bez umiaru krwią swych ofiar, a potem wyrzygiwała ją i zakrzepnięta w galaretkę dawała do zjedzenia parobkom (np. Flizak 1952, s. 58). Charakterystyczne są również lokalne opowieści o tym jak po odkopaniu trupa okazywało się, że wypełniony jest krwią jak beczka (np. Podberski 1880, s. 15). Ale nawet nie wychodzący z grobu upiór/strzygo, który gryzł i wysysał sam siebie mógł być groźny dla żywych. Na Pomorzu i na Śląsku utrzymywano, że póki upiór/ strzygoń gryzie i ssie swoje ręce lub np. żuje koszulę, w której go pochowano, to umierają jeden po drugim ludzie w jego rodzinie (Hilferding 1965, s. 379; Simonides 1989, s. 273). Wychodzący z grobu upiór/strzygoń mógł także zabijać wzrokiem. Na Rusi Karpackiej, gdy upiory rozglądają się po okolicy z jakiegoś wzniesienia, „ginie wszystko, dokąd tylko ich zgubny wzrok doleci" (Kolberg 1888, s. 209). W Wielkopolsce i na Śląsku, jak daleko sięgnął wzrokiem wstający z grobu wieszczy, tak daleko umierali ludzie, który byli z nim w równym wieku (Kolberg 1882, s. 33; Simonides 1984, s. 72). Natrafiamy także na wierzenia o morderczym głosie upiora/strzygonia. Straszliwym wrzaskiem z wieży kościelnej zabijał swoich rówieśników wieszczy w Wielkopolsce (Kolberg 1882, s. 33). Podobnie  na Mazowszu upiór wchodził na wieżę kościelną i krzyczał, a w zasięgu jego głosu umierali ludzie (Kolberg 1970, s. 386). Natomiast na Pomorzu wieszczy uruchamiał dzwon kościelny i wtedy umierali ci, co słyszeli jego dźwięk (Hilferding 1965, s. 379)4.

4 Chciałbym zwrócić uwagę na warianty, w których demon zabijał tylko swoich rówieśników. Kategoria rówieśnictwa w różnych archaicznych kulturach ujawnia głębinowy związek pomiędzy ludźmi, często silniejszy od związków pokrewieństwa. Najlepiej tę więź widać w inicjacyjnych grupach wojowników, ukazanych zarówno w sagach celtyckich („bandy" fianna - zob. np. S.F. Botheroyd, RF. Botheroyd 1998, s. 143-144), jak w eposach ludów ałtajskich (zob. np. dostępny w tłumaczeniu polskim kazachski epos Kobłandy Batyr). To jest dla mnie kolejny intrygujący przykład upartego trwaniu w kręgu demonologii różnorodnych wspomnień z odległej przeszłości kulturowe



Lokalnie znano jeszcze inne mordercze zachowania tego demona. Na Pogórzu Karpackim mordował chuchnięciem w usta ofiary swoim trupim odorem (Świętek 1893, s. 494). Na Białorusi upiór (miertwiec) miał również „urywać ludziom głowy", a nawet ich podpalać (Pietkiewicz 1931, s. 45). Ale są to tylko dodatkowe warianty, rozszerzające wzorzec jego elementarnych zachowań. Najgroźniejszy był upiór/strzygoń powstający z czarowników i czarownic. Nie poprzestawał on na mordowaniu ludzi czy zwierząt, ale wykorzystując swe magiczne moce wywoływał zarazę bądź sprowadzał ulewne deszcze i grad, czyli śmiertelną klęskę nieurodzaju. Rusini z obszaru karpackiego, wśród których lęk przed upiorami czarownikami i czarownicami był chyba największy, oskarżali ich właściwie o każdy wypadek nagłej śmierci, z wyjątkiem śmierci od pioruna, bo tylko ona była śmiercią „szczęśliwą i czystą" (Kolberg 1973, s. 33) Straszliwie bali się również chwili, gdy wstający z grobu zmarli oszukają żywych ludzi i wymieszają się z nimi. Wówczas dojdzie do apokaliptycznej katastrofy, nastąpi pad - „upadek, pomór ludu i dobytku" (Kolberg 1888, s. 208). W tych stronach lęk przed upiorami/strzygoniami sam urastał do rozmiarów epidemii. W niektórych wsiach ponoć nie było ani jednego grobu, w którym leżałby nietknięty trup, bo albo miał uciętą głowę, albo wbity w głowę ćwiek (Kolberg 1973, s. 32). Czasem upiór/strzygoń nie zabijał od razu ofiary, a tylko gryzł ją lub kąsał wypijając trochę krwi. Lubił atakować swe ofiary w czasie snu, stąd ludzie, którzy nagle bledli, opadali z sił podejrzewali, że „męczy" ich ów demon (Kolberg 1970, s. 386; Baranowski 1981, s. 59). Spotkanie oko w oko z tym demonem zawsze mogło być niebezpieczne, choćby on nic nie robił. Człowieka paraliżował wtedy strach, wskutek którego umierał zaraz lub w kilka dni czy miesięcy później. Powszechnie utrzymywano, iż upiór/strzygoń prześladował przede wszystkim własną rodzinę. Wychodząc po raz pierwszy z grobu szedł najpierw do swojej chałupy, a później przychodził tam jak najczęściej, nawet codziennie. Chętnie odwiedzał też innych swoich krewnych. Zwykle zabijał swą rodzinę, człowieka po człowieku, aż do najdalszych krewnych (Kolberg 1888, s. 211; Podberski 1888, s. 19). Nie zawsze jednak demon ten miał zbrodnicze zamiary. Przychodził nocą do swego gospodarstwa i robił znów, to co robił za życia: kosił łąkę, rąbał  
drwa, czyścił konie... (Kosiński 1904, s. 10; Baranowski 1965, s. 84). Mógł również obcować cieleśnie z żoną i mieć z nią dzieci, które naturalnie rodziły się jako upiory/strzygonie (Świętek 1893, s. 495; Kolberg 1971, s. 429)5. Upiór/strzygoń wstawał z grobu zwykle w nocy, zwłaszcza w noc wietrzną i pochmurną lub na nowiu (Kolberg 1884, s. 96; Baranowski 1981, s. 59). Nie było to jednak regułą, widywano go również w dzień (Udziela 1922, s. 154; Baranowski 1981, s. 59). Człowiek, w którego weszła dusza strzygonia lub zmarły-upiór, żyjący wśród ludzi i pozornie tak jak inni ludzie, mogli być oczywiście niebezpieczni o każdej porze (Flizak 1952, s. 49). Na szczęście upiora/strzygonia można było skutecznie unieszkodliwić poprzez różne zabiegi rytualne na jego zwłokach, a znano ich uderzająco wiele: • Można było odciąć trupowi głowę, którą następnie składano między nogami czy stopami zwłok lub grzebano osobno (Kolberg 1888, s. 211; Federowski 1897, s. 268). • Niezależnie od odcięcia głowy, zwykle przebijano serce zmarłego drewnianym (osinowym, dębowym, głogowym, lipowym, klonowym) kołem (Podberski 1880, s. 15; Federowski 1897, s. 268). • Gdy nie odrąbywano głowy, wtedy chętnie przebijano czaszkę lub szyję zmarłego drewnianym kołem bądź zębem od brony czy też jakimś przedmiotem żelaznym, np. gwoździem (Pol 1966, s. 124). Wtedy dusza jego nie będzie „chodziła w ciele upiornym po świecie" (Kolberg 1891, s. 141). • Skuteczną metodą było skrępowanie rąk i nóg trupa (Kolberg 1884, s. 95) lub jeszcze lepiej przecięcie mu ścięgien (Pietkiewicz 1931, s. 47), odcięcie jednej nogi (Kolberg 1888, s. 211), a nawet wszystkich kończyn (Udziela 1922, s. 158), tak by trup nie mógł wstać z grobu. Odcięte nogi czy ręce składano w grobie obok zwłok lub czasem grzebano osobno - w innych miejscach. Ale znane były i bardziej wyrafinowane zabiegi: „odcięte członki umieszczano w odwrotnej kolejności, a więc ręce kładziono tam, gdzie miały być nogi, nogi tam gdzie ręce, a głowę przy tylnej części ciała" (Lehr 1984, s. 231). • Znano również prostsze metody unieruchomienia demona. W noc księżycową trzeba było na jego mogile przebić cień własnej lewej nogi zaostrzonym kołem osinowym (Białoruś) (Pietkiewicz 1931, s. 46; Moszyński 1928, s. 318). • Można też było poruszyć wielkim palcem u nogi trupa (Podhale) - wtedy demon już „nie mógł chodzić i straszyć" (Kantor 1907, s. 148). Była to, jak można się domyślić, metoda wyprowadzenia z ciała demonicznej duszy6

5 Poczucie zagrożenia ze strony zmarłych krewnych również można odczytywać jako echo zamierzchłej rzeczywistości społecznej i duchowej, w której pokrewieństwo było traktowane jako tajemniczy - magiczny - związek pomiędzy ludźmi, żywymi i umarłymi.

6 Metoda ta ma swój odpowiednik w zabiegu przyspieszającym „zwijanie się kołtuna" (np. Biegeleisen 1929, s. 266), który jest znakiem, iż w człowieka wniknęła jakaś obca istota (moc). Według archaicznych wyobrażeń, znanych również „naszym" chłopom, to właśnie przez stopę człowiek ma najpełniejszy kontakt z ziemią i otaczającym go światem. Pociągnięcie za wypustkę w stopie, jaką jest wielki palec, równało się otwarciu ciała i wyciągnięciu na zewnątrz tej niepożądanej istoty (mocy)

• Innym sposobem uniemożliwienia zmarłemu wydostania się z grobu było położenie mu na szyi sierpa lub kosy, wtedy - wstając - podcinał sobie nimi gardło (Kolberg 1973, s. 32; Wawrzeniecki 1907, s. 237).

• Zawsze warto było odwrócić podejrzanego trupa twarzą do dołu - „żeby gryzł ziemię", a nie ludzi czy też „aby wszedł do ziemi" (Kolberg 1971, s. 270; Wawrzeniecki 1907, s. 237).

• Wpychając trupowi głęboko w gardło kamień (Pietkiewicz 1931, s. 47) lub zamykając mu usta kłódką (Ciszewski 1911, s. 27-28) chroniono się przed jego morderczą żarłocznością. Natomiast wbijając w język i za paznokcie ciernie lub krępując palce przeszkadzano mu w ssaniu krwi z ofiar. Obie te metody zapobiegały też wygryzaniu lub wysysaniu samego siebie przez trupa i tym samym ratowały życie jego krewnym. Na Śląsku radzono najpierw zajrzeć zmarłemu do ust i usunąć z nich wszystko, choćby najmniejszy włosek, aby nie miał w ustach nic do ssania czy żucia (Simonides 1989, s. 273).

• Zmarłemu podejrzewanemu o to, że jest upiorem/strzygoniem zaraz po śmierci wkładano do ust kawałek krzemienia, żelaza lub monetę (Kolberg 1874, s. 65; Simonides 1989, s. 273). Miał odtąd ssać i gryźć krzemień lub żelazo, czyli materie nie rozkładając się w ziemi, niezniszczalne, a nie żywych ludzi. Gdzie indziej zamiast krzemienia czy monety wkładano do ust guzik lub nawet kilka guzików z ubrania zmarłego (Kolberg 1973, s. 33; Pol 1966, s. 124). Guziki były zwykle metalowe, więc ich rola była taka jak monety, ale również grały rolę magicznego zamknięcia ust demona, równie skutecznego jak zamknięcie szczęki kłódką.

• Próbowano też uśpić zmarłego na zawsze sypiąc mu mak do ust, obsypując zwłoki makiem lub sadząc mak na grobie (np. Moszyński 1928, s. 168; Pol 1966, s. 124). Według innych wyjaśnień demon, jak się obudzi, musi najpierw przeliczyć wszystkie ziarnka, zanim to mu się uda zapieje kur i nie będzie już mógł wyjść na zewnątrz (Kolberg 1891, s. 143; 1973, s. 32; zob. też Fischer 1921, s. 348-351)7.

• Zmarłym kładziono zaraz po śmierci monety na oczach, aby „nie wypatrzyli" kogoś z żyjących; człowiek dostrzeżony przez demona niechybnie stałby się obiektem jego zainteresowania (Kolberg 1884, s. 95; Kantor 1907, s. 152).

• Wyjątkowo usiłowano trupa „zamówić" - szepcząc mu coś do ucha (Pokucie) (Kolberg 1888, s. 210).

• Na Kaszubach zwłoki upiora-wieszczego grzebano w ubraniu z wieloma węzłami, a na Kociewiu wkładano mu do grobu sieć rybacką. Zanim wieszczy porozwiązuje wszystkie węzły, co roku jeden, to zdążą już umrzeć wszyscy jego krewni, a ludziom obcym szkodzić on nie może (Fischer 1921, s. 114).

• W grób wbijano czasem kawałki żelaza, starego noża czy gwoździa, sadzono krzewy z cierniami (Pietkiewicz 1931, s. 46; Baranowski 1965, s. 85). Wstający z grobu demon nadziałby się na te różne ostrza















W J人 R人  
  nie nie niewien niewiem nie niewiem
Y A M


 -SSS-

ZD ROWIE JON SE
^ UZDRAWIJAM ^

S PROGAM OS

UZDRAWJASIE

zdrowie radosne

UMYSŁ_CZYSTY
maurii session









zobacz niżej farmacja zabija reklama + głupie gry
 
w J人 RE  
  ASE

E N E R G Y ^*^*^ P L T F O R M

    UMYSŁ  CZYSTY WIEDZA 
PROSTA  INTUICJA  DeRWISZ  SE


  masarz maurii session






 


   poetas   dzejnieks   કવયિત્રી   कवि   básnik   pesnik   şair   شاعر    költő   file   詩人   პოეტი  ಕವಿ


Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja